sobota, 10 marca 2012

5.


Znaleźliśmy się na lotnisku i czekaliśmy na naszego vana, który miał po nas lada moment przyjechać. Byliśmy w Stanach, w samym Hollywood. Jeszcze to do mnie nie dotarło. Stałam więc sparaliżowana, mocno się trzymając swojej walizki. Niall szukał czegoś wzrokiem, nikt z nas nie miał pewności czego, ale teraz już się domyślamy, że chodziło mu o miejsce z jedzeniem. Zayn wyciągnął swoje lusterko i zaczął robić do niego dziwne miny, przy których mocno się uśmiałam. Liam naturalnie rozmawiał z Danielle przez telefon i przekazywał jej, że dotarliśmy cali i bezpieczni. Louis z Hazzą stali obok siebie, trzymając swoje ręce na ramieniu drugiego. Śmiali się niekontrolowanym śmiechem właściwie nie wiadomo z czego. Podeszłam do nich i zaczęłam się z nimi śmiać, ale oni nie bardzo rozumieli o co mi chodzi i zmierzwili mi fryzurę.
- Głupki z was! - Rzuciłam krótko i każdy z nich oberwał.
- Też cię kochamy. - Szepnął Lou, uśmiechając się do mnie i wysyłając mi buziaka.
- No właśnie, skarbie ty nasz! - Puścił mi oczko Harry.
Kiwnęłam głową z myślą "Z kim ja żyję?!"
- Hej... Ludzie! - Podbiegł do nas zdyszany Niall, który ciężko oddychał.
- Co jest? - Spytał Harry równo ze mną.
Spojrzelismy po sobie i wymieniliśmy spojrzeniami.
- Sprawdźcie swoje walizki. - Odparł blondyn.
- Ale po co?- Spytał Lou.
- Właśnie, po co? - Podniósł jedną brew Harry.
- No zobaczcie czy nie macie żadnych kanapek czy czegoś podobnego! - Rzucił. - Proszę... - Chwycił Lou za kawałek bluzki z oczami pełnymi szaleństwa.
- Nie mamy żadnych kanapek. - Odparł Harry, krzyżując ręce na piersi.
- Powiedziałem sprawdźcie. - Dopowiedział Niall. - Po prostu zobaczcie, skąd możecie wiedzieć czy jednak jakichś nie ma?
- No okej, ja zobaczę. - Burknęłam, wywracając oczami.
Niall podskoczył do mnie w skowronkach. Klaskał rękami z myślą, że coś dla Niego znajdę.
- I co? I co?! - Domagał się odpowiedzi z mojej strony.
- Mam tutaj jakąś, proszę bardzo debilu. - Zaśmiałam się.
- Dziękuję! - Wyrwał mi kanapkę. - Ratujesz mi życie! - Krzyknął przez ramię i pobiegł usiąść na swojej walizce z dala od nas.
Chwilę potem podjechał po nas van, a zaraz z niego wyskoczył nasz ochroniarz, John.
- Zapraszam do środka. - Wskazał na drzwi.
Załadowaliśmy się na tylne siedzenia i ruszyliśmy.
- Niall, zagraj nam coś! - Rzuciłam do blondyna w uśmiechu, który właśnie skończył jeść swój posiłek.
Jak powiedziałam, tak zrobił. Ze strun zaczął wydobywać się przyjemny dźwięk i dobrze mi znany. Była to melodia "One Thing". Zaczęliśmy się kołysać w rytm, klaskać i w końcu śpiewać. Wymienialiśmy się spojrzeniami, ale w pewnym momencie tak się rozśmieszyliśmy, że wybuchnęliśmy śmiechem i rzuciliśmy się na plecy, nie mogąc złapać oddechu.
Nasz wóz się zatrzymał i John dał nam znać, że możemy wysiadać, bo dojechaliśmy na miejsce.
Przed naszymi oczami znalazł się ogromny budynek w kolorze czerwonym. Podobno był to najdroższy hotel w mieście. Recenzje miał fantastyczne i wcale się nie dziwię. Moim oczom ukazał się olbrzymi basen, leżaki i parasole, pod którymi siedzieli wszyscy zgromadzeni ludzie, którzy przyjechali tutaj odpoczywać. Pomachałam im, a oni odpowiedzieli tym samym gestem. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl, że ludzie tutaj są tak uprzejmi.
- To może wejdźmy do środka i rozgośćmy się. - Rzucił Zayn, oglądając się za jakimiś dziewczynami wchodzącymi do drzwi hotelu.
Louis zagwizdał na ich widok i sam ruszył w ich kierunku. Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenia z Niallem i on wybuchł swoim kochanym śmiechem. Nie mogłam się powstrzymać i sama zaczęłam się z Niego śmiać. Był taki uroczy.
- Proszę, idźcie przodem przed siebie. - Rzucił John.
Podeszliśmy do recepcji, za której ladą stała wysoka, szczupła kobieta, która szeroko się uśmiechała.
- Witam. - Zaczęła sympatycznym tonem. - Zespół One Direction? - Zapytała.
- Zgadza się. - Potwierdziłam i uśmiechnęłam się do niej.
- Dwa pokoje oddzielne dla panienki, czy wszyscy razem i mam podać jeden klucz? - Oczekiwała odpowiedzi, patrząc w moją stronę. Miała rację, bo to ja tutaj mam prawo głosu.
- Poprosimy jeden klucz. - Oznajmiłam, zerkając na reakcję chłopaków. Harry patrzał przed siebie, ale poczuł, że mu się przyglądam i spojrzał na mnie z bananem na twarzy.
Recepcjonistka podała nam klucz i ruszyliśmy w stronę windy. Piętro 10, pokój numer 596, pasuje. Winda się otworzyła i wyszliśmy z niej i kierowaliśmy się do wyznaczonego pokoju. Liam sięgnął po klamkę i otworzył pokój powoli i wszyscy wychyliliśmy głowy.
_______________________
Sorki za długie nie dodawanie, ale miałam pomysł w głowie i nie wiedziałam jak to sklepać do kupy, ale jednak ten pomysł w nexcie, albo i dalej. : D
Proszę was, komentujcie! To wiele dla mnie znaczy.
Dziękuję za odwiedziny. : )

niedziela, 4 marca 2012

4.


W samolocie było tak bardzo duszno, że odruchowo chwyciłam się za szyję. Mam klaustrofobię, a taka duchota mi jeszcze bardziej nie sprzyjała. Nasze bagaże poszły gdzie indziej, a my mogliśmy już siadać wygodnie na swoich miejscach. Liam usiadł razem z Zayn`em, Lou zajął miejsce koło Horana, a my z Harry`m naturalnie usiedliśmy obok siebie.
- Hmm, wszystko w porządku? - Spytał mnie z troską Harold, który wydawał się nieco przejęty moim stanem.
- Nie, wiesz, tutaj trochę duszno, ale wystrzymam. - Odpowiedziałam z zaciśnietymi powiekami, biorąc głębokie wdechy. - Dam radę. - Dokończyłam cicho pod nosem.
Zrobiło mi się już jakoś lepiej i chwyciłam za słuchawki, które podłączyłam do iPhon`a i włączyłam odtwarzacz mp3. Harry siedział obok mnie, gładząc mnie po ramieniu i pijąc swoją wodę mineralną.
- Daj spokój już z tym troszczeniem się o mnie. - Rzuciłam, śmiejąc się do Niego.
- Oooo, dziękuję ci! - i siegnął po swojego laptopa, od którego był uzależniony.
Parsknęłam śmiechem i wróciłam do słuchania muzyki. Byłam lekko podenerwowana i znowu oddychałam głęboko i intensywnie.
- Hej, a z Leslie wszystko okej? - Wychylił głowę Louis, udawajac przejętego.
- Dusi się. Jeśli tak mogę to nazwać. - Hazza przeniósł wzrok z Niego, na fotel znajdujący się przed nim, marszcząc czoło i chwilę myśląc.
- Ej, teraz to Tobie coś się dzieje? - Spytałam spokojnie, patrząc na Niego, opierajac się głową o siedzenie. - Może będziesz pawiował? - Spytałam lekko zażenowana.
- Coo? Co ty gadasz w ogólne? - Wybuchnął śmiechem. - Nic mi nie jest. Rozmawiałem z Lou i myślałem przez chwilę.
- Aha. Wiedz tylko, że dziwnie to wyglądało. - Oznajmiłam.
Obserwując chłopaków, słuchałam dalej muzyki. Przełączyłam na Adele, na jakieś jej utwory.
- Dasz mi jej posłuchać? - Spytał mnie proszącym głosem Styles, robiąc smutne oczy.
Zaśmiałam się i lekko dałam mu z liścia. Sam się zaśmiał i udał oburzonego.
Niall wpierdzielał jakieś hot dogi, czy burito. Nie wiem co to było. W każdym razie było to jedzenie. Zayn słodko przysypiał, siedząc z twarzą ukrytą w swojej szarej czapce. To podobno jego pierwszy lot - ale ma atrakcje!
Myśląc o tym, kiwnęłam głową z uśmiechem.
Słuchając smętnej piosenki, usnęłam. Nawet nie wiem kiedy.



- Leslie! Wstawaj! - Krzyknął mi znajomy głos do ucha. Był to koleś z totalnym nieładem na głowie.
- Tak, tak Louis. Leslie wstaje! - Odkrzyknęłam i podniosłam się z siedzenia, lekko przeciągając.
Wyszczerzył się do mnie w szerokim uśmiechu, pokazując swoje idealnie proste zęby. Ja także się uśmiechnęłam.
Parę chwil potem zebraliśmy się z samolotu. Zabraliśmy wszystkie rzeczy należące do nas i wyszliśmy.
________________________
Okej, mamy 4! : )
Wiem, wiem. Nie musicie nic mówić. Rozdział bardzo krótki, jednoscenkowy w zasadzie, ale myślałam, że tak bd dodawać teraz. Zgrabnie i skromnie, wszystko opisane i zachowane w jak najlepszym porządku. Następnym razem dodam kilka krótszych. : D
Komentujcie.

sobota, 3 marca 2012

3.


TYDZIEŃ PÓŹNIEJ...

Przewracałam się z boku na bok w łóżku. Nie mogłam spać i cały czas myślałam o trasie koncertowej, w którą jedziemy z chłopakami. Na samą myśl o tym, moje kąciki ust wykszywiały się ku górze.
Zerknęłam na półkę nocną, stojącą obok mojego łóżka. Wielki, czerwony zegarek leżący na niej wskazywał 3.00 nad ranem. Postanowiłam, że powoli będę wstawać i sięszykować, ponieważ za dwie godziny powinnam być na lotnisku razem z chłopakami.
Przeciągnęłam się i wstałam. Przeszłam do łazienki, aby doprowadzić się do porządku. Przemyłam twarz zimną wodą, a potem się umalowałam. Oczy podkresliłam czarną kredką, a na usta nałożyłam cielistą szminkę. Końcówki włosów podkręciłam i ściągnęłam całe włosy na lewy bok. Podeszłam do szafy i szukałam jakiegoś odpowiedniego ubioru. Zabrałam czarne legginsy, przykrywajace całe nogi oraz gruby, beżowy sweter, sięgajacy prawie kolan. Na nogi zdecydowałam się włożyć wiązane botki na obcasie w kolorze swetra.
Zabrałam swoje dwie walizki i torebkę, do której włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak portfel, kosmetyczkę, jakieś klucze oraz iPhon`a.
Zeszłam na dół z całym bagażem i postawiłam wszystko przy drzwiach. Wchodząc do kuchni, na stole zauważyłam kilka papierków pieniędzy od mamy. Już wczoraj się z nią żegnałam, więc nie będę jej dzisiaj budzić, bo nie chciałabym widzieć ją całą w łzach, rozklejoną i zmartwioną.
Otworzyłam lodówkę i szafkę i przygotowałam sobie śniadanie. Zdecydowałam się na mussli.
Jedząc i popijąc sok, dostałam sms`a od Liam`a.

" Cześć, Leslie! Wszyscy mamy nadzieję, że jesteś gotowa i czekamy na Ciebie. Całujemy, chłopaki. :) "

Skończyłam jeść, poczłapałam szybko do łazienki umyć zęby i natychmiast odpisałam.

" Hej wszystkim! Tak, jasne, że jestem gotowa. Już wychodzę. Nie mogę się doczekać!:) "

Zabrałam pod rękę torebkę i walizki, zamknęłam dom kluczami i ruszyłam w stronę domu Harry`ego.
Cieszyłam się jak dziecko, że wreszcie spełnią się nasze marzenia. Po paru minutach drogi byłam na miejscu. Zapukałam do drzwi i wpadłam jak szalona.
- Hej! - Krzyknęłam, biegnąc do nich i każdego po kolei tulić.
- Cześć! - Odpowiedzieli chórkiem.
- Ale się cieszę, chłopaki!
- My też! - Krzyknął Lou i szeroko się uśmiechnął. Chwilę potem patrzył pytająco na chłopaków i czekał, aż potwierdzą jego zdanie. - No, debile! Nie cieszycie się? - Zaczął kiwać głową z niedowierzaniem.
- Jasne, że się cieszymy marchewkowy! - Odpowiedział Zayn, stojac przy lustrze, układając swoją fryzurę.
- Kochanie, jesteś już taki śliczny! Co tam jeszcze poprawiasz?! - Spytał dosyć donośnie Liam.
- No zobacz! Sam zobacz! - Rzucił zdenerwowany. - Tutaj nierówno wyglądają... - Dokończył zdesperowany Zayn.
- Co ty za głupoty gadasz?! - Krzyknął zdezorientowany Louis, po czym popchnął Liam`a i podszedł do Zayna, próbując mu pomóc w układaniu włosów.
- Zostaw je! - Pisnął Zayn, głosem dziewczynki.
- Okej, okej, nie złość się tak. - Poddał się Tomlinson.
- Zajmij się lepiej swoją fryzurą. - Rzucił mulat. - Masz je rozwalone i całe, łee!
- Coś ty powiedział? - Spytał niedowierzanie Lou, poprawiając w lustrze swój artystyczny nieład. - Są zajebiste! - Pokazał gestem dłoni na nie i potuszał zabawnie brwiami.
Stałam, tak stałam kilka chwil temu. Teraz, siedzę zmęczona i przyglądam się ich wygłupom z niedowierzaniem.
- Gdzie się podział Niall? - Spytał rozbawiony Harry.
- Och, Harruś, nie przejmuj się Horanem. No coś ty... - Podszedł do Niego Lou. - Ja jestem twój! - Przytulił go.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, aż się Nialler znalazł. Jego głos, charakterystyczny śmiech dochodził z kuchni. Wyskoczył cały umazany żarciem.
"Nic nowego", pomyślałam, uśmiechając się.
Parę minut później zabralismy wszystko, co było nam potrzebne i ruszyliśmy vanem z ochroniarzem i menadżerem w stronę lotniska.
____________________
I mamy 3! Cieszę się bardzo , że pomysły łatwo przychodzą mi do głowy . : )
Proszę o opinię. <3

piątek, 2 marca 2012

2.


Siedziałam na nudnej lekcji matematyki. Tępo wpatrywałam się w tablicę i w nauczycielkę, która była pochłonięta całym filozofowaniem. Nie wiedziałam co się dzieje i o czym ona mówi. Próbowałam sprawiać wrażenie, że jednak coś tam pojmuję. Postanowiłam potakiwać głową, ale w czasie, gdy ona nie patrzyła, robiłam głębokie oddechy i patrzyłam błagalnym wzrokiem na zegarek i odliczałam czas do końca lekcji, ale niestety zostało jeszcze sporo czasu.
Bawiłam się ołówkiem, aż nagle rozległ się głos dzwonka na przerwę.
- Kurde, no nareszcie! - Rzuciłam pełna emocji. - Nawet nie wiesz dzwonku ile dla mnie znaczysz! Taaak! - Krzyknęłam nabuzowana.
Nauczycielka przystanęła, poprawiła okulary i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. Koledzy z klasy zrobili to samo. Wszyscy zaczęli się ze mnie naśmiewać, na co ja robiłam to samo.
Zebrałam najszybciej jak tylko potrafiłam książki z ławki i włożyłam do torebki. Rzuciłam przez ramię krótkie "Do widzenia" i wyszłam drzwiami na korytarz.
Cieszę się, że to ostatnie dni bycia tutaj, bo niedługo zbliżają się wakacje. Jestem bardzo podniecona, że nareszcie koniec z ciągłymi pracami domowymi, uczeniem się i siedzeniem na nudnych i absolutnie nierozumnych lekcjach dla mnie. Mamy początek czerwca, jeszcze chwila czasu i zaczyna się wakacyjna przygoda z przyjaciółmi u boku.
Poczułam wibracje w kieszeni spodni i siegnęłam po iPhon`a. Dostałam sms`a od Harry`ego.

" Cześć, młoda! Myślę, że jesteś jeszcze w szkole, więc spotkajmy się na tylnych schodach, na pewno wiesz gdzie. Harry. "

Lekko musnęłam iPhon`a ręką i myślałam co on kombinuje. Gdy coś takiego pisze to zawsze ma to jakąś przyczynę. Ale marzyłam, aby go zobaczyć, te jego loki kurwa!
Żeby zdążyć jeszcze przed następną lekcją, rzuciłam się w nogi i biegłam korytarzem na tylne schody, o których wspominał Hazza. Biegłam szybko i powoli traciłam równowagę. Nigdy nie jestem w formie, ale muszę dobiec tak sprawnie i szybko.
Podbiegając do tego miejsca, zakrywałam oczy, bo słońce bardzo intensywnie świeciło prosto w twarz. Mrużąc oczy i szukając wzrokiem Styles`a moja uwaga przykuła burze loków. "Tak, to jest on!" pomyślałam.
- Harry, cześć! - Przytuliłam go.
- Cześć, Leslie. - Wyszczerzył zęby w ślicznym usmiechu z dołeczkami na polikach.
- Czy ja mogę? - Spytałam zmieszana, uśmiechajac się. - Mogę dotknąć? - Spytałam, wyciągajac rękę do Niego i dotknęłam Jego policzków.
Zaśmiałam się i on też.
- Bardzo przyjemne, co? - Spytał przez śmiech.
- Jak cholera. - Wyszczerzyłam się i przeniosłam wzrok z Niego na ziemię.
- Chodźmy do mnie. - Powiedział ciszej.
- Dlaczego szepczesz? - Zaśmiałam się.
- Masz lekcje jeszcze prawda? - Podniósł brew. Zachciało mi się z Niego śmiać. - Robimy zrywkę. - Rzucił szybko i pociagnął mnie za rękę w stronę ogrodzenia.
- Gorzej ci? Cwaniak z Ciebie, bo ty skończyłeś lekcje...
- Gdzie tam! - Rzucił, rozglądając sięprzez róg szkoły czy nikt nas nie widzi. - Ja też się zrywam. - Uśmiechnął się.
- A co na to Anne? - Spytałam, przechylając głowę na bok.
- Mama? No co ty, nic jej do tego. Kocha swojego Harrusia. - Uśmiechnął się i wyglądał zajebiście.
Wybuchnęłam śmiechem.
- Ty jesteś powalony! - Kończyłam się śmiać i próbowałam zacząć spokojnie oddychać.
Szturchnęłam go i lekko popchłam na znak, że idziemy.
Uciekliśmy przez bramę, wspinając się przez nią. Nie umiałam sobie poradzić i Styles musiał mi trochę pomóc, w wyniku czego spadłam na Niego i nieco go przygniotłam.
- Złaź, ty głupolu! - Krzyczał, próbujac się wygrzebać.
Śmiałam się z Niego i w końcu pozbierałam się i stanęłam na nogi.
Spacerem, przez łąkę szliśmy w stronę Jego domu. Zbierałam bukiecik kwiatków po drodze, a Harry specjalnie podkładał mi nogę. Dobrze wie jaka ze mnie gapa.
- Czuj się jak u siebie. - Oznajmił, zamykając za mną drzwi wejściowe.
- Tak, dzięki. - Posłałam mu serdeczny uśmiech.
- Chcesz może coś do picia?
- Poproszę sok. - Usiadłam na krześle.
Harry miał dom ślicznie przyrządzony. Anne znała się na dekoracji wnętrzy. Wszystko było w odcieniach ciemnej i białej czekolady. Wszystko co rzuciło mi się w oczy, było stare, ale przez to wyglądało to wszystko ciekawie.
- Proszę, trzymaj. - Wręczył mi sok jabłkowy w wielkim kubku.
Kiwnęłam głową na znak podziękowań i upiłam trochę napoju.
- Miała przyjść reszta chłopaków, ale coś im wypadło i ja muszę cię sam o tym poinformować. - Klasnął rękami.
- O tym, czyli o czym? - Spojrzałam, kompletnie nie wiedząc o co mu biega.
- Dzwonił menadżer i powiedział, że za tydzień, gdy skończy się rok szkolny, uwaga... - Spojrzał poważnie. - JEDZIEMY W TRASĘ! Na koncert! Czaisz bazę?! - Był podekscytowany. Mi natomiast zaparło dech w piersiach i nie wiedziałam co mam zrobić. Po prostu do Niego podbiegłam i rzuciłam mu się na szyję.
_____________________________

I jest 2. : ) Chyba wyszło dobrze. Komentujcie!

1.


Pamiętam to doskonale. Tak, jakby zdarzyło się to wczoraj, ale w gruncie rzeczy było to bardzo dawno. Dzisiaj mamy rok 2012, rok zagłady, ale cofnijmy się parę lat do tyłu, do roku 2002. Dziesieć lat temu miałam tylko sześć lat. W mojej pamięci utkwił jeden, bardzo ważny dzień. Pamiętam, że dochodził poranek, bardzo ciepły i przyjemny dzień. Budziła mnie mama do przedszkola. Tak, tak, moja mama. Tylko ją znam i bardzo kocham. Swojego taty nie znałam i do tej pory go nie znam. Nie wiem kim jest. Nie wiem jak wygląda, jaki jest, czy byłby ze mnie dumny. Nie wiem. Ale nie będę się tym zadręczać, nigdy więcej do tego już nie dojdzie. Wróćmy do tego co wydarzyło się tego rana. Wstałam niechętnie, zjadłam przyszykowane przez mamę śniadanie i czekałam na nią, aż przebierze mnie w śliczną, różową sukienkę, zaplecie warkocza i zawiążę go śliczną wstażką. Potem mama zawiozła mnie do przedszkola. Były tam śpiewy z przemiłą nauczycielką, która zawsze była wzorem do naśladowania. Grała na fortepianie tak ślicznie, że ja tylko siedziałam i podpierałam się rękami o brodę i wsłuchiwałam się w te delikatne nuty. To przez nią nauczyłam się grać na fortepianie i dzisiaj także śpiewam. Pamiętam też, że wtedy zapukał ktoś do sali. Była to śliczna, ciemnowłosa kobieta, przy której boku stał mały chłopiec. Stał z szerokim, ale nieśmiałym uśmiechem, rozglądając się gdzie popadnie. Był wysoki jak na swój wiek, ale nie najwyższy. Na jego głowie lśniła burza brązowych loczków, które non stop poprawiał i przeczesywał palcami. Gdy się uśmiechał pokazywał śliczne, śnieżnobiałe ząbki, a na jego polikach były widoczne dołeczki. Był tak bardzo słodki. Jego mama, teraz wiem, że jest to Anne, tego dnia zapisała go do przedszkola, do mojej grupy. Tam, codziennie od rana do prawie wieczoru spędzaliśmy ze sobą czas. Z dnia na dzień poznawaliśmy się lepiej i bliżej. Potem chodziliśmy razem do podstawówki, do dalszych szkół i tak zaczęła się nasza mocna przyjaźń.
Dzisiaj, pisząc to w swoim pamiętniku, wspominając tą chwilę uśmiecham się jak szalona sama do siebie pod nosem. Jestem dumna z tego, że poznałam tak świetnego chłopaka, mojego najlepszego przyjaciela, Harry`ego Stylesa. Zawsze jest ze mną w najtrudniejszych chwilach. To on ze mną płacze, śmieje się, a także idzie żwawo przez świat, nie zważając na innych.
Dzisiaj, dnia 1 lutego mamy oboje szesnaście lat. Połączyła nas nie tylko data urodzin, ale i muzyka. Od roku gramy w zespole i staramy sie wybić ponad nasze marzenia o sławie. Razem ze mną i Hazzą, w zespole grają nasi przyjaciele, a mianowicie Louis Tomlinson, Niall Horan, Zayn Malik i Liam Payne. Nasz zespół nazywa się One Direction. Nie wiem czy dam sobie radę jako sama jedna dziewczyna z chłopakami.
Nazywam się Leslie Lane i będę opisywać życie z pięcioma chłopakami i w zespole i w życiu codziennym. Parę lat temu miałam trudne życie, spotkania z psychologami ze względu na tatę. To przez Niego się sypałam i miałam problemy, ale teraz to się zmieniło. Wyrosłam na silną i dzielną dziewczynę, która teraz w swoim życiu da sobie na pewno radę.
Zapraszam do mojego świata, zapewne każdy znajdzie w nim coś dla siebie.

______________________
KOCHANI !
To mój pierwszy rozdział. Właśnie tak wyglądało to w mojej głowie. Mam nadzieję , że się podoba.  : )
Następne rozdziały bd się starała dodawać dość regularnie i bez dłuższych przerw.
Directionerka.

Informacje!

Witam wszystkich na moim nowym blogu dotyczącym zespołu One Direction. Bd pisała tutaj swoje kolejne opowiadanie. Mam pewien pomysł, ale nie wiem, co wy na to więc zostawcie opinię. Jeśli będziecie czytać z czasem pojawiające się rozdziały to proszę - zostawcie po sobie jakikolwiek ślad i skomentujcie, to dla mnie bardzo ważne.
Całuję, Directionerka. Xx