sobota, 10 marca 2012
5.
Znaleźliśmy się na lotnisku i czekaliśmy na naszego vana, który miał po nas lada moment przyjechać. Byliśmy w Stanach, w samym Hollywood. Jeszcze to do mnie nie dotarło. Stałam więc sparaliżowana, mocno się trzymając swojej walizki. Niall szukał czegoś wzrokiem, nikt z nas nie miał pewności czego, ale teraz już się domyślamy, że chodziło mu o miejsce z jedzeniem. Zayn wyciągnął swoje lusterko i zaczął robić do niego dziwne miny, przy których mocno się uśmiałam. Liam naturalnie rozmawiał z Danielle przez telefon i przekazywał jej, że dotarliśmy cali i bezpieczni. Louis z Hazzą stali obok siebie, trzymając swoje ręce na ramieniu drugiego. Śmiali się niekontrolowanym śmiechem właściwie nie wiadomo z czego. Podeszłam do nich i zaczęłam się z nimi śmiać, ale oni nie bardzo rozumieli o co mi chodzi i zmierzwili mi fryzurę.
- Głupki z was! - Rzuciłam krótko i każdy z nich oberwał.
- Też cię kochamy. - Szepnął Lou, uśmiechając się do mnie i wysyłając mi buziaka.
- No właśnie, skarbie ty nasz! - Puścił mi oczko Harry.
Kiwnęłam głową z myślą "Z kim ja żyję?!"
- Hej... Ludzie! - Podbiegł do nas zdyszany Niall, który ciężko oddychał.
- Co jest? - Spytał Harry równo ze mną.
Spojrzelismy po sobie i wymieniliśmy spojrzeniami.
- Sprawdźcie swoje walizki. - Odparł blondyn.
- Ale po co?- Spytał Lou.
- Właśnie, po co? - Podniósł jedną brew Harry.
- No zobaczcie czy nie macie żadnych kanapek czy czegoś podobnego! - Rzucił. - Proszę... - Chwycił Lou za kawałek bluzki z oczami pełnymi szaleństwa.
- Nie mamy żadnych kanapek. - Odparł Harry, krzyżując ręce na piersi.
- Powiedziałem sprawdźcie. - Dopowiedział Niall. - Po prostu zobaczcie, skąd możecie wiedzieć czy jednak jakichś nie ma?
- No okej, ja zobaczę. - Burknęłam, wywracając oczami.
Niall podskoczył do mnie w skowronkach. Klaskał rękami z myślą, że coś dla Niego znajdę.
- I co? I co?! - Domagał się odpowiedzi z mojej strony.
- Mam tutaj jakąś, proszę bardzo debilu. - Zaśmiałam się.
- Dziękuję! - Wyrwał mi kanapkę. - Ratujesz mi życie! - Krzyknął przez ramię i pobiegł usiąść na swojej walizce z dala od nas.
Chwilę potem podjechał po nas van, a zaraz z niego wyskoczył nasz ochroniarz, John.
- Zapraszam do środka. - Wskazał na drzwi.
Załadowaliśmy się na tylne siedzenia i ruszyliśmy.
- Niall, zagraj nam coś! - Rzuciłam do blondyna w uśmiechu, który właśnie skończył jeść swój posiłek.
Jak powiedziałam, tak zrobił. Ze strun zaczął wydobywać się przyjemny dźwięk i dobrze mi znany. Była to melodia "One Thing". Zaczęliśmy się kołysać w rytm, klaskać i w końcu śpiewać. Wymienialiśmy się spojrzeniami, ale w pewnym momencie tak się rozśmieszyliśmy, że wybuchnęliśmy śmiechem i rzuciliśmy się na plecy, nie mogąc złapać oddechu.
Nasz wóz się zatrzymał i John dał nam znać, że możemy wysiadać, bo dojechaliśmy na miejsce.
Przed naszymi oczami znalazł się ogromny budynek w kolorze czerwonym. Podobno był to najdroższy hotel w mieście. Recenzje miał fantastyczne i wcale się nie dziwię. Moim oczom ukazał się olbrzymi basen, leżaki i parasole, pod którymi siedzieli wszyscy zgromadzeni ludzie, którzy przyjechali tutaj odpoczywać. Pomachałam im, a oni odpowiedzieli tym samym gestem. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl, że ludzie tutaj są tak uprzejmi.
- To może wejdźmy do środka i rozgośćmy się. - Rzucił Zayn, oglądając się za jakimiś dziewczynami wchodzącymi do drzwi hotelu.
Louis zagwizdał na ich widok i sam ruszył w ich kierunku. Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenia z Niallem i on wybuchł swoim kochanym śmiechem. Nie mogłam się powstrzymać i sama zaczęłam się z Niego śmiać. Był taki uroczy.
- Proszę, idźcie przodem przed siebie. - Rzucił John.
Podeszliśmy do recepcji, za której ladą stała wysoka, szczupła kobieta, która szeroko się uśmiechała.
- Witam. - Zaczęła sympatycznym tonem. - Zespół One Direction? - Zapytała.
- Zgadza się. - Potwierdziłam i uśmiechnęłam się do niej.
- Dwa pokoje oddzielne dla panienki, czy wszyscy razem i mam podać jeden klucz? - Oczekiwała odpowiedzi, patrząc w moją stronę. Miała rację, bo to ja tutaj mam prawo głosu.
- Poprosimy jeden klucz. - Oznajmiłam, zerkając na reakcję chłopaków. Harry patrzał przed siebie, ale poczuł, że mu się przyglądam i spojrzał na mnie z bananem na twarzy.
Recepcjonistka podała nam klucz i ruszyliśmy w stronę windy. Piętro 10, pokój numer 596, pasuje. Winda się otworzyła i wyszliśmy z niej i kierowaliśmy się do wyznaczonego pokoju. Liam sięgnął po klamkę i otworzył pokój powoli i wszyscy wychyliliśmy głowy.
_______________________
Sorki za długie nie dodawanie, ale miałam pomysł w głowie i nie wiedziałam jak to sklepać do kupy, ale jednak ten pomysł w nexcie, albo i dalej. : D
Proszę was, komentujcie! To wiele dla mnie znaczy.
Dziękuję za odwiedziny. : )
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Boże Niall i kanapka *__* i przypomniało mi się jak na turnieju tańca pytałam się znajomych czy mają coś do jedzenia haha !:D CZekam na nexta ;d
OdpowiedzUsuńNiezłe , czekam na dalsze ;D
OdpowiedzUsuńczekam na następny ! :) mam nadzieję, że niedługo się pojawi bo dość długo nie dodajesz ;c xx
OdpowiedzUsuńBooooski!
OdpowiedzUsuńSzybko dodaj kolejny rozdział bo
to opowiadanie strasznie mnie wciągnęło!
Mogłabyś jakoś informować mnie o nowych rozdziałach? Proszę!
mój twitter; @olakubowicz
gg; 46674438
Pozdrawiam!
http://przygoda-z-louisem-tomlinsonem.blogspot.com/